Listwa - pasek

sobota, 28 listopada 2020

Problematyczny weekend Orlen Rally Teamu na Wyspach Kanaryjskich

Za nami piąta, ostatnia runda Rajdowych Mistrzostw Europy 2020 - Rajd Wysp Kanaryjskich, który wygrali Adrien Foumaux i Renaud Jamoul, jednak nie o tym teraz. Skupimy się na drobnej aferze (a nawet nie jednej), która wydarzyła się w Orlen Rally Team, czyli zespole Mikołaja Marczyka i Szymona Gospodarczyka podczas tej imprezy.

Kłopoty polskiej załogi zaczęły się jeszcze przed startem rajdu, kiedy to według sędziów Mikołaj Marczyk miał "wielokrotnie przekraczać prędkość podczas zapoznania na różnych odcinkach specjalnych". W czwartek, 26.11, o godzinie 19:05, sędziowie zadecydowali o nałożeniu kary w wysokości aż 5300 euro, a zgodnie z regulaminem polskiej załodze dali 48 godzin na uiszczenie jej. Kara wzięła się z prostego rachunku matematycznego: za 1 km/h przekroczenia prędkości kara wynosi 25 euro. W związku z tym, że prędkość przekroczono według pomiarów kilka razy łącznie na prędkość 212 km/h, to kara wyniosła 212*25 euro.

Następnie przyszedł czas na start rajdu. Marczyk i Gospodarczyk walczyli nie tylko z rywalami, ale też z pogodą, która wielu załogom spłatała figla i ostatecznie Polacy ukończyli pierwszy dzień jazdy na osiemnastej pozycji. Drugi dzień, sobota, 28 listopada, zaczął się już lepiej dla Orlen Rally Teamu - nie tylko ze względu na ósme miejsce na pierwszym sobotnim odcinku, ale też dzięki anulowaniu kary za przekroczenie prędkości na zapoznaniu. 

Sędziowie wysłuchali tłumaczenia Jacka Wyrzykowskiego, czyli menedżera zespołu Orlen Rally Team, oraz Mikołaja Marczyka i Szymona Gospodarczyka. Powiedzieli oni, że: 

  • system GPS nie alarmował kierowcy ani dźwiękiem, ani diodami o przekraczaniu prędkości (co zwykle ma miejsce), 
  • są przyzwyczajeni do jazdy autem podczas zapoznania ustawiając prędkość na jedną stałą (najprawdopodobniej korzystają z tempomatu albo ogranicznika w aucie), jednak teraz nie mieli takiej możliwości ze względu na to, że wypożyczone przez nich auto nie miało takiego systemu,
  • zdają oni sobie sprawę z "tak dużego błędu", ale po raz pierwszy w jego karierze są karani za tego rodzaju naruszenie i proszą o wzięcie tego pod uwagę.
Temat został zamknięty, jednak Mikołaj Marczyk musi brać pod uwagę, że następnym razem za takie przewinienie kara zostanie już nałożona.

Niestety pierwszy problem okazał się być naprawdę niewielki przy drugim... Także w sobotę 28 listopada, o 16:00 przy aktualnym wtedy wyniku duetu Marczyk/Gospodarczyk pojawiła się 2-minutowa kara opisana "decyzja Zespołu Sędziów Sportowych". Niewiele później okazało się, że wspomniany wyżej Jacek Wyrzykowski został zauważony w Renault Megane tuż za metą OS6 około godziny 13:00, czyli około 3,5 godziny przed startem Marczyka do tej próby sportowej.

Sędziowie zdecydowali, by konsekwencją tego nie była kara finansowa, gdyż prosił o to sam menedżer zespołu argumentując, że na Orlen Rally Team składa się mała liczba osób, a dodatkowo team ma ograniczony budżet. Dodatkowo Wyrzykowski tłumaczył, że sprawdzał gdzie może wysłać media na trasę odcinka oraz patrzył na warunki pogodowe. Dodał, iż w aucie był sam i nie sporządzał ani nie miał żadnych notatek. Mimo, że sędziowie uwierzyli menedżerowi, to w związku z tym, że według regulaminu sportowego obecność członków zespołu na trasie OSu jest dozwolona wyłącznie po uzyskaniu pisemnej zgody organizatora, nałożono na zespół 2-minutową karę.

Sytuacja w tej sprawie zmieniła się dziś, 28 listopada, tuż przed godziną 20:00. Wpierw poinformowano o anulowaniu kary czasowej dla Marczyka i Gospodarczyka. Następnie okazało się, że sędziowie po wysłuchaniu załogi i po konsultacji z dyrektorem zawodów zadecydowali o... odgórnej warunkowej dyskwalifikacji ze wszystkich startów w Rajdowych Mistrzostwach Europy w sezonie 2021. W dokumencie zapisano, że kara wejdzie w życie w przypadku ponownego zauważenia na trasie rajdu jakiejkolwiek osoby z zespołu Orlen Rally Team.

Powodem dla którego usunięto karę czasową z końcowego wyniku załogi Marczyk/Gospodarczyk było to, że Jacek Wyrzykowski pojawił się stanowczo za wcześnie przed startem Polaków aby ocenić warunki na OS6. W żaden sposób nie mogło to pomóc w przygotowaniu się do kolejnej pętli - warunki tego dnia były bardzo zmienne, a prognozy niedokładne. Niestety, sama obecność na trasie menedżera zespołu była naruszeniem regulaminu i aby uniknąć podobnych sytuacji, sędziowie zadecydowali o nałożeniu tak ciężkiej kary.

Oba problemy, które dotknęły polską załogę ostatecznie nie miały wpływu na końcowy wynik oraz stan "portfela" zespołu. W przyszłym roku Orlen Rally Team będzie musiał bardzo pilnować regulaminu, by przez przypadek nie zakończyć przedwcześnie walki o najwyższe lokaty w sezonie 2021 Rajdowych Mistrzostw Europy.

fot. fb.com/Mikołaj Marczyk, źródło własne

Zapraszamy do polubienia fanpage MotoReporter na Facebooku oraz do śledzenia naszego Instagrama, aby być na bieżąco.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz