Listwa - pasek

poniedziałek, 23 września 2019

Kubica po GP Singapuru: "Myślę, że jest to największe osiągnięcie w mojej karierze"

Wymagania fizyczne, które stawia przed kierowcami Grand Prix Singapuru sprawiają, że samo ukończenie tego wyścigu staje się wyzwaniem dla najwytrwalszych. Zobaczenie flagi w czarno-białą szachownicę dało więc Robertowi Kubicy podwójną radość. Udało mu się bowiem dojechać do mety mimo swoich fizycznych ograniczeń oraz mimo tego, że przygotowanie do wyścigu w Singapurze dalece odbiegało od ideału.

Zmagania z problemami Williamsa są w tym sezonie bardzo widoczne, od opuszczenia pierwszego dnia przedsezonowych testów rozpoczynając, na zdobyciu jedynego punktu przez cały rok kończąc. Nieprawdopodobny powrót Roberta Kubicy do Formuły 1, osiągnięty mimo przerażających obrażeń doznanych w 2011 roku, był jednym z najbardziej podnoszących na duchu wątków w tym sezonie.

Biorąc pod uwagę obecną formę Williamsa, Kubica, który odejdzie z zespołu z końcem tego sezonu, nie spodziewał się większych problemów w Singapurze. Przed wyścigiem Polak jednak nabawił się kontuzji barku, w związku z czym ukończenie wyścigu na przedostatniej pozycji było sporym osiągnięciem.

- Jasne, rezultat nie jest taki, jak byśmy chcieli, ale myślę, że mój osobisty sukces jest spory, biorąc pod uwagę jak trudny jest ten wyścig oraz patrząc na mój stan. W minioną niedzielę odniosłem małą kontuzję, więc nie byłem w stu procentach przygotowany na ewentualne trudności podczas tak trudnego wyścigu na tak trudnym torze - powiedział Kubica.

- Wiedząc, gdzie byłem dwa-trzy lata temu, myślę, że jest to największe osiągnięcie w mojej karierze. Osiągnięcie to pozostaje moim osobistym, ponieważ ten wynik nic nie zmienia - dodaje.

Dziewięć lat temu Kubica błyszczał na torze w Singapurze po spektakularnej jeździe dla Renault. Podczas tegorocznego wyścigu ciężko było o podobny popis w wykonaniu Polaka, jednak przypomniał kibicom stare, dobre czasy, wyprzedzając Kevina Magnussena w bolidzie Haasa na 55. okrążeniu.



- Dziś było ciężko, to był dość trudny wyścig i mieliśmy sporo rzeczy do ogarnięcia. Było dość gorąco, staraliśmy się trzymać reszty, jednocześnie dbając o opony. Na ostatnim stincie opuściłem boks i z niewiadomych przyczyn poczułem duże wibracje - powiedział Polak.

- Przy prędkości 250 km/h, na prostych, trudno mi było zobaczyć, co mam aktualnie na wyświetlaczu, więc na każdej prostej, widząc iskry spod aut przede mną, nie było to łatwe.

Niezależnie od tego, czy Williams polepszy swoje wyniki jeszcze w tym sezonie, czy nie, historia Roberta Kubicy pozostanie inspirująca. Wkrótce stanie on na starcie swojego pierwszego - i prawdopodobnie ostatniego - Grand Prix Rosji.

źródło: formula1.com

Zapraszamy do polubienia fanpage MotoReporter na Facebooku oraz do śledzenia naszego Instagramaaby być na bieżąco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz